Trzeci dzień szóstego etapu cyklu juniorskiego grand prix przyniósł nam rozstrzygnięcia w konkurencjach solistów i par tanecznych.
W konkurencji solistów nie obyło się bez niespodzianek, a także nieoczekiwanych zwrotów akcji. Aż 5 punktów stracił za przerwanie programu Edward Vasii z Kanady, któremu w trakcie występu rozwiązała się sznurówka. Regulamin dopuszcza przerwanie programu z winy zawodnika, dając mu 3 minuty na rozwiązanie sytuacji, ale skutkuje to bolesnym ubytkiem punktowym. Edward pomimo tych przygód walczył do samego końca, wywołując duży aplauz wśród zgromadzonej publiczności. WłochnRaffaele Francesco Zich atakował z 18. miejsca po nieudanym programie krótkim, jednak nie udało mu się pojechać bezbłędnie i tym samym nawet nie zbliżył się do brązowego medalu z zeszłego tygodnia. W czołówce było bardzo ciasno – czterech zawodników przekroczyło 200 punktów, a niewiele do tego wyniku zabrakło również Francuzowi Francois Pitot i Słowakowi, Adamowi Hagarze, który pojechał życiowy program. Zwycięzył Japończyk, Takeru Amine Kataise. Jego klasyczna propozycja do utworu Camille Saint-Saensa i pewnie wykonywane elementy, były nie do pokonania i przyniosły mu w sumie 234,23 pkt. Zdobywca srebrnego medalu, występujący w kompletnie odmiennym stylu, Robert Yampolsky, również bardzo podobał się publiczności. Program do muzyki „Age of hereos” umocnił go na drugiej pozycji. Łącznie Amerykanin uzyskał 223,06 pkt. Trzecie miejsce zajął Koreańczyk, Minkyu Seo (206,67 pkt.)
Polacy zajęli odpowiednio 15. i 25 miejsce. Debiutujący w tym roku w cyklu Pavlo Klimin pojechał na tych zawodach dwa życiowe programy, bijąc swój rekord aż o 26 punktów. To bardzo cieszy. Praca nad piruetami i drugą oceną, dodanie kolejnych skoków potrójnych – to wszystko jest potrzebne, żeby wejść na wyższy poziom oceny.
Mistrz Polski Juniorów, Jakub Lofek zajmował po programie krótkim bardzo dobre, 11. miejsce. Chciał wykonać w programie dowolnym kombinację potrójnego Luzta z potrójnym Toeloopem. Niestety, nienajlepsze lądowanie po pierwszym ze skoków uniemożliwiło tę próbę. Dalej wkradło się trochę chaosu i nieczysto wykonanych lądowań, co poskutkowało spadkiem na piętnastą pozycję. Cieszy natomiast to, że Kuba jest już na tyle doświadczonym zawodnikiem, że wie, jak ważne są wszystkie elementy "pozaskokowe" i wykonuje je na solidnym poziomie. Bardzo podobała się też kompozycja jego programu.
Konkurencję par tanecznych rozpoczęliśmy od rozgrzewki z udziałem polskiego duetu, Sofii Dowhal i Wiktora Kuleszy. Nasi tancerze nie byli zadowoleni ze swojego występu w tańcu rytmicznym - poważne błędy sprawiły, że zajęli w nim przedostatnie miejsce. Trenerka, Sylwia Nowak-Trębacka poprosiła ich, żeby w tańcu dowolnym jechali nieco spokojniej, za to skupieni na elementach. Ta taktyka dała oczekiwany rezultat i rekord punktowy, a także tak ważne dla nich poczucie, że są w stanie zatrzeć wrażenie po pierwszej części konkurencji. W sumie duet uzyskał 121,66 pkt., co dało im 14-tą pozycję. Po raz drugi w Gdańsku zwyciężyli Kanadyjczycy, Nadia Bashynska i Peter Beaumont. Brązowi medaliści MŚJ ustanowili nowy rekord sezonu w ocenie łącznej (171, 61 pkt.) i teraz spokojnie mogą przygotowywać się do finału, który odbędzie się w grudniu w Turynie. Pewni miejsca w finale są również Niemcy, Darya Grimm i Michail Savitskiy. Zwycięzcy JGP w Rydze, w Gdańsku musieli uznać pryzmat Kanadyjczyków, ale wynik 154,41 dał im pewny srebrny medal i to pomimo upadku Darii. Trzecie miejsce wywalczyli Kanadyjczycy, Jordyn Lewis i Noah Mcmillan z wynikiem 149,83 pkt. Publiczności bardzo podobali się też jadący w rozrywkowo-hiphopowym stylu Cypryjczycy. Ubrani w szerokie bluzy zawodnicy imponowali sprawnością fizyczną, nieoczekiwanymi przejściami i bardzo widowiskowymi podnoszeniami. Ostatnie z nich, choreograficzne, w którym partnerka leżała na głowie partnera robiącego obroty, przyniosło im noty od "+1 do +4" od komisji sędziowskiej.
Tym razem w finale nie brakowało upadków, w tym niebezpiecznego z udziałem pary francuskiej - partner upadł w podnoszeniu rotacyjnym, uderzając głową o lód. Szybko zajęły się nim służby ratownicze, na szczęście transport do szpitala nie był konieczny.
Tegoroczne obie edycje JGP to blisko 300 zawodników i drugie tyle wspierających ich osób - trenerów, kierowników ekip, lekarzy, działaczy. "Jako organizatorzy stanęliśmy na głowie, żeby ciepło i gościnnie przyjąć wszystkich, w ostatniej chwili znajdując miejsce też dla tych, którzy mieli lecieć na odwołane z powodu konfliktu zawody w Armenii. Nazwa zeszłotygodniowych zawodów (Solidarity Cup - przyp. red.) i duch sportowy zobowiązują do tego, ale oczywiście nie było to łatwe zadanie. Otrzymaliśmy jednak tyle pochwał - od koordynatorów z ISU, od sędziów, a od ekipy kanadyjskiej nawet słowa, że powinniśmy organizować cały cykl JGP - że wynagrodziło nam to cały trud przygotowań. W imieniu całego PZŁF chciałabym podziękować wszystkim tym, którzy dołożyli do tego sukcesu swoją cegiełkę, a także bardzo pogratulować naszym zawodnikom i trenerom przygotowania do tych zawodów i samych startów. Mamy zdolnych i perspektywicznych juniorów, czekamy na kolejne starty z ich udziałem. A przed nami teraz po krótkiej chwili wytchnienia następne wyzwania, m.in. organizacja zawodów challengera w Warszawie" - powiedziała Magdalena Tascher, członek komitetu organizacyjnego zawodów i kierownik naszej ekipy.
Wyniki zawodów: www.jgppol22.pl
Partnerami imprezy byli Miasto Gdańsk oraz PGE - Polska Grupa Energetyczna, a partnerami medialnymi: Radio Gdańsk i portal Trójmiasto.pl
Fot. Jeremie Flemin, PZŁF