Otwarty w 2018 roku nowy bydgoski Torbyd bardzo prężnie się rozwija. Przez trzy lata działalności zdążył już gościć Mistrzostwa Polski w łyżwiarstwie synchronicznym, Puchar Bydgoszczy, dwa dni otwarte programu „Chodź na łyżwy” oraz kilkanaście obozów i warsztatów łyżwiarskich. Pomimo pandemicznych ograniczeń, w tym roku nie rozmrożono jego tafli, z czego skorzystała w okresie przygotowawczym nasza kadra.
Zewnętrzna bryła obiektu jest bardzo efektowna i swoim kształtem nawiązuje do lodowego kryształu. We wnętrzu z kolei na odwiedzających czeka tafla lodu o powierzchni 1779 m2 oraz trybuny mogące pomieścić 300 osób. Na antresoli znajduje się również restauracja, z której roztacza się widok na cały obiekt. Budowa Torbydu trwała 1,5 roku.
Na co dzień na lodowisku trenuje Klub sportowy Ice'n'roll Bydgoszcz (w ramach którego działa team synchroniczny Skadi), hokeiści BKS Bydgoszcz, szkółki łyżwiarskie oraz amatorskie zespoły hokejowe.
Taka jest teraźniejszość, ale wielu mieszkańców i byłych zawodników pamięta jeszcze świetnie stare lodowisko, które zostało zamknięte w 2003 roku.
"Powstanie Torbydu to historia magiczna, dla mnie bardzo osobista. Czwarte sztuczne lodowisko w powojennej Polsce (po Katowicach, Warszawie i Łodzi - przyp. red.), oddane zostało w 1959 roku i od początku było dumą mieszkańców. Wyglądało jak na owe czasy bardzo nowocześnie - betonowe trybuny, wysokie wieże, zegary, tablice, na których wypisywano nazwy drużyn hokejowych, szatnie - nieogrzewane! - pod trybunami, pamiętam to jak dziś. Zimy były srogie, po minus 20, 30 stopni - w takich warunkach trenowaliśmy” - wspomina Jacek Tascher, były reprezentant Polonii Bydgoszcz, w której barwach wywalczył swój pierwszy tytuł Mistrza Polski juniorów, a niedługo potem seniorów.
Współcześnie trenującym zawodnikom ciężko sobie pewnie nawet wyobrazić, jak wyglądało to kilkadziesiąt lat temu i co mogło człowieka… zaskoczyć:
"Obok lodowiska działała rzeźnia, znajdował się tam wielki komin… taka była złośliwość przyrody, że dym z niego się wydobywający leciał zawsze w naszą stronę, w związku z tym każdy upadek kończył się ciemną plamą z sadzy na spodniach. Jednakże nie przejmowaliśmy się tym, cieszyliśmy się z tego, że możemy jeździć. Przygotowanie lodu - na treningi, mecze hokejowe i zawody - odbywało się zupełnie inaczej niż teraz. Nie było rolby, po tafli jeździł taki elektryczny wózek akumulatorowy, który miał wielki zbiornik na wodę, z tyłu był przyczepiony kocyk i poprzeczna rura, z której na kocyk wypływała woda, dobrze się składało, jeśli była ciepła, wtedy lód był lepszy… Przed przejazdem wózka panowie taflowi wielkimi szuflami spychali śnieg z lodowiska, ścinali nierówności, była to ciężka fizyczna praca. Przed zawodami dodatkowo jeszcze używali długich mioteł. Na meczach hokejowych bywało wtedy między 4 a 5 tys. widzów, miałem przyjemność w przerwach tych rozgrywek występować”.
W tamtych czasach triumfy świecił na Torbydzie hokej, ale łyżwiarstwo również było obecne - najbardziej utytułowany solista Poloni Bydgoszcz to Franciszek Spitol, który został trzykrotnym Mistrzem Polski seniorów.
Obiekt w późniejszych latach zadaszono, dobudowano drugą taflę i własną maszynownię. W latach 90. przeszedł pod zarząd klubu hokejowego, niestety dekadę później upadł i przez lata straszył mieszkańców.
„Z ogromnym wzruszeniem powitałem budowę i otwarcie nowego lodowiska w Bydgoszczy. Życzę temu obiektowi i jego zarządzającym jak największych sukcesów i mam nadzieję, że to nie ostatnie lodowisko w Bydgoszczy i że zarówno tutejsze łyżwiarstwo figurowe, jak i hokej będą miały sukcesy przynajmniej na miarę tych sprzed kilkudziesięciu lat” - kończy Jacek Tascher.
A już jutro na Torbydzie rozegrane zostaną zawody Halloween Cup oraz pierwsze Międzywojewódzkie Mistrzostwa Polski Młodzików Północy, na które zapraszamy!
Mecenasem Stulecia jest Grupa PGE