Kolejny dzień zmagań Warsaw Cup 2021 za nami!
20.11.2021 13:36

    Drugi dzień łyżwiarskich zmagań rozpoczęli tancerze. Sędziowie hojnie ocenili Dianę Davis i Gleba Smolkina. Rosjanie wysunęli się na prowadzenie z nowym rekordem życiowym. Oczko niżej uplasowali się Japończycy. Kana Muramoto i Daisuke Takahashi zachwycili twizzlami i podnoszeniem, jednak stracili punkty głównie w krokach, którym sędziowie przyznali niższe poziomy. Na trzecim miejscu po pierwszym segmencie zmagań uplasowali się Amerykanie. Caroline Green i Michael Parsons zaliczyli wszystkie key-pointy w części tańca obowiązkowego, pokazali też dobre twizzle jednak notę obniżył upadek.

    Całkiem udany występ mają za sobą reprezentanci Polski. Anastasija Polibina i Pawieł Gołowisznikow zajmują aktualnie 12. pozycję. - Nie przeszkadzało nam ostatnie miejsce startowe. To normalne. Mieliśmy dłuższą rozgrzewkę, później krótki odpoczynek. Jesteśmy zadowoleni, poprawiliśmy się o kilka punktów, będziemy pracować dalej. Z każdym startem chcemy być coraz lepsi - mówiła po tańcu Polibina. Para dobrze poradziła sobie z twizzlami zgarniając za występ 63,88 punktów. Gorzej poradziła sobie druga polska para. Ołeksandra Borysowa i Aaron Freeman zaliczyli upadek w krokach i mieli trochę problemów w twizzlach. Duet został oceniony na 41,42 punktów i zajął ostatnie miejsce.

    Program dowolny solistów przyniósł pewne zmiany w czołówce. Złoty medal utrzymał Sota Yamamoto, choć upadki przy poczwórnym salchowie i potrójnym axlu mogły zaważyć na końcowym wyniku. Japończyk zdecydowanie podbił serce publiczności, która nagrodziła go gromkimi brawami.

    Z czwartego na drugie miejsce awansował Daniel Grassl. Brązowy medalista włoskiego etapu Grand Prix nadrobił stracone punkty po pierwszym segmencie rywalizacji. Sędziowie dopatrzyli się co prawda pewnych niedorotowań, ale Włoch wykorzystał szansę daną mu przez błędy pozostałych zawodników. Na podium solistów utrzymał się Piotr Gumiennik. Zaimponował licznie zebranej publiczności dobrze wykonanymi skokami poczwórnymi i ciekawą choreografią.

    Gorszy dzień ma za sobą Kornel Witkowski. Utalentowany zawodnik, który dalej zmaga się z następstwami wrześniowej kontuzji nie pokazał swoich pełnych możliwości. - Zawody są bardzo dobrze zorganizowane. Jestem trochę rozczarowany i trochę szczęśliwy. Wiedziałem, że tak będzie to wyglądało przez kontuzję. Na szczęście udało się jeszcze przygotować - tłumaczył mistrz Polski. Zawodnik za oba przejazdy zebrał 170,76 punktów.

    Drugi z braci, Miłosz, wciągnął widownię w przebojowy program dowolny, ale skoki pozostawiły wiele do życzenia. Sędziowie ocenili występy naszego łyżwiarza na 154,94 punkty.

    Piątkowe zmagania zakończyła konkurencja par sportowych. Złoty medal z dużą przewagą punktową zapewniła sobie Jewgienija Tarasowa i Władimir Morozow. Duet czysto wykonał swój układ dowolny. Ujemne oceny dostał wykonywany osobno potrójny salchow i kombinacja toeloopów. To był najlepszy występ pary w sezonie, ich nowy rekord życiowy za program dowolny to 148,73 punktów!

    Widowiskowy przejazd zaliczyli Amerykanie. Jessica Calalang i Brian Johnson imponowali trudnymi podnoszeniami i dobrymi skokami - para skończyła zawody ze srebrem awansując z siódmej lokaty po programie krótkim. Duet poprawił swój rekord życiowy o ponad sześć punktów. Na najniższym stopniu podium stanęła Jasmina Kadyrowa i Iwan Balczenko. Rosjanie prezentowali dynamiczny układ do muzyki z filmu Aladyn.

    Programy dowolne przerwał wypadek jednego z amerykańskich duetów. Chelsea Liu i Danny O’Shea upadli po podnoszeniu i wymagali pomocy ratowników medycznych.

    Ze względu na obostrzenia spowodowane pandemią koronawirusa zawody na żywo mogła oglądać ograniczona liczba osób. Widownia była wypełniona do późnych godzin wieczornych, gorąco dopingując łyżwiarzy.

    Autorka podsumowania: Agnieszka Musiał

    Partnerami wydarzenia są Grupa PGE, Polski Komitet Olimpijski, Ministerstwo Kultury Dziedzictwa Narodowego i Sportu, Centralny Ośrodek Sportu, miasto stołeczne Warszawa, województwo Mazowieckie, fundacja Lotto, firma Sixt i firma EDEA

    Podziel się na: