Sumienność, rzetelność, poświęcenie, determinacja, wreszcie talent. Z taką kompilacją cech, w sporcie sukces wydaje się czymś oczywistym. Tak też specjaliści i trenerzy łyżwiarstwa figurowego postrzegali Zuzannę Szwed, która w wieku zaledwie 14 lat zadebiutowała w mistrzostwach Europy i mistrzostwach świata. Warto dodać, że w tamtych latach obecność tak młodych zawodniczek na zawodach tej rangi nie była tak powszechna jak dziś.
Występ w Sofii, poprzedzony złotym medalem mistrzostw Polski seniorów, dla nastoletniej Szwedówny był wydarzeniem tak ekscytującym, że jeszcze przed rozpoczęciem programu wywróciła się na środku tafli. Nie był to jednak efekt nieporadności czy stresu, a jedynie ekscytacji, która towarzyszyła tej chwili.
Sam program pojechała już jednak bardzo dobrze i w gronie zdecydowanie starszych koleżanek zajęła 16. miejsce, stając się jednocześnie maskotką bułgarskiej publiczności.
Swój potencjał Zuzanna potwierdziła 2 miesiące później na mistrzostwach świata w Monachium w 1991 roku. Uwagę ekspertów i komentatorów zwrócił zwłaszcza zaprezentowany układ choreograficzny, a nade wszystko jego wykonanie. Znów posypały się komplementy i oklaski, a Zuzanna zajęła rewelacyjne, jak na tamten moment, 17. miejsce.
Kariera Szwed nabierała rozpędu. Rok później w Lozannie ponownie stanęła w szranki w europejskim czempionacie. Program obowiązkowy pojechała doskonale, program krótki również wyszedł bardzo dobrze, co finalnie dało 10. miejsce mistrzostw Europy!
Występ w Szwajcarii okazał się przepustką na igrzyska olimpijskie. Polski Związek Łyżwiarstwa Figurowego uznał bowiem, że tak dobrze rozwijający się talent warto posłać na najważniejszą dla łyżwiarzy imprezę.
Obecność w Albertville i możliwość obcowania z tak doborowym towarzystwem jak Yamaguchi, Ito, Kerigan, Bonaly czy Kielmann miało być dla Szwed drogowskazem i w przyszłości przyniesie medalowe efekty.
“ Wyjazd na igrzyska był wielkim przeżyciem, choć nie zdawałam sobie wówczas sprawy, co to znaczy być uczestniczką igrzysk. Byłam przecież jeszcze dzieckiem – wspominała ten czas w książce “Piruetem przez historiꔓ . – Otwarcie zrobiło na mnie duże wrażenie. Byłam także na slalomie specjalnym i widziałam jak wygrywał Alberto Tomba, widziałam to uwielbienie, jakim darzyły go tłumy widzów. A ponieważ nasza wioska olimpijska nie była zbytnio oddalona od Courchevel, jeździłam także na skoki. Igrzyska były dla mnie jak mgnienie oka – ledwo się zaczęły, już się skończyły”.
Występ na igrzyskach, jak się później okazało jedyny w jej karierze, zakończył się 19. miejscem. Polka zwróciła jednak uwagę amerykańskiego trenera Craiga Mauriziego, który wystosował list do PZŁF, w którym zapraszał Szwed na treningi do Michigan i zobowiązał się pokrywać wszystkie koszty z tym związane. Szkopuł w tym, że Maurizi nie był zbyt znany w środowisku i trudno było realnie ocenić wartość tej propozycji. Związek był przeciwny, rodzina Zuzanny widziała w tym jednak życiową szansę. Koniec końców Szwed poleciała do Ameryki.
Kolejne lata upłynęły pod znakiem rywalizacji z Anną Rechnio, okraszone między innymi dwoma 7. miejscami w mistrzostwach Europy. Obie zawodniczki zaciekle walczyły o prymat na krajowym podwórku i możliwość wyjazdu na kolejne igrzyska olimpijskie. Do Lillehammer w 1994 roku pojechała Rechnio, do Nagano w 1998 wydawało się, że pojedzie Szwed. Szczególnie, że rok wcześniej podczas mistrzostw Europy w Paryżu swoim idealnym programem dowolnym, zakończonym rewelacyjnym 5. miejscem, wywindowała się z 18. (po programie krótkim) na 10. pozycję. Rechnio zajęła wtedy 14. miejsce.
Na drodze do realizacji marzeń, pełnowartościowego występu na igrzyskach olimpijskich, stanęła jednak kontuzja. Podczas mistrzostw Polski poprzedzających wyjazd do Nagano, Szwed w drugim dniu zawodów zerwała ścięgno w kolanie.
Marzenia o Nagano przepadły, a ryzyko nawracającej kontuzji skłoniło Zuzannę Szwed do przedwczesnego zakończenia kariery. Aktualnie realizuje się ona jako trener i choreograf w Stanach Zjednoczonych. Poślubiła amerykańskiego łyżwiarza, Aarona Parchema.
Tekst został przygotowany na podstawie książki: “Piruetem przez historię” autorstwa Bogdana Chruścickiego i Jacka Żemantowskiego.
Mecenasem Stulecia jest Grupa PGE